Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 012.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dla zachowania nareszcie w sobie tego, co jeszcze dobrem i czystem we mnie zostało. Po raz drugi w życiu zanoszę prośbę do ciebie. Błagałam cię raz o życie mojej matki, odmówiłeś mi... i matka moja umarła... dziś błagam cię, abyś pozwolił mi odejść od siebie, bo czuję, że przy tobie umrę dla wiary w ludzi i w dobro na ziemi tak, jak umarłam już dla szczęścia. Ty, coś zabił matkę fizycznie, chcesz-że i córkę o moralną śmierć przyprawić?
Kamila umilkła cała zarumieniona i drżąca od wzruszenia, oczy jej były pełne łez.
— Czy skończyłaś już twój monolog, godny Szekspirowskiego pióra? — ozwał się Graba po chwili milczenia, a gdy Kamila nie odpowiadała, mówił dalej:
— Teraz ja ci powiem co o tem wszystkiem myślę, a w krótkich słowach, bo zaprawdę nie posiadam twego talentu monologowania. Nie na to żeniłem się z tobą, abyś mnie miała porzucać i wystawiać na śmieszność okrywającą zawsze opuszczonych mężów. Jesteś mi w wielu względach potrzebną, a bardziej jeszcze miłą. Przywykłem do ciebie, nie straciłem jeszcze nic z mego w tobie upodobania i mam nadzieję, że prędzej czy później przyjdziesz do rozumu, porzucisz twoje dziwactwa, otrząśniesz się z dziecinnej egzaltacji i będziemy kiedyś wspólnie bardzo przyjemnie czas przepędzali. Twoją propozycję uważam jako fantazję wymarzoną chorobliwym umysłem i przebaczam ci ją, jako taką z warunkiem, aby ona nigdy się już nie powtarzała, bo wszystko, co nie ma w sobie sensu, nudzi mnie niesłychanie. A teraz do widzenia. Idę na wieczór do jednego ze znajomych i tobie radzę, abyś pojechała do pani B., bo wielki już czas, abyś zaczęła znowu bywać w świecie.
To rzekłszy, wstał i wyszedł pogwizdując; gdy jednak znalazł się w przedpokoja, na twarz jego wystąpił wyraz