Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 015.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czem pani mogę służyć? — zapytał głosem, który brzmiał jak uderzenie kamienia o kamień.
Kobieta w żałobie odrzekła:
— Jestem Kamila Grabina. Przyszłam tu, aby wezwać rady a może i pomocy pana w sprawie ogromnej dla mnie wagi...
— Bardzo dobrze, — wymówił prawnik, — chciej pani usiąść.
I zrzuciwszy z krzesła jakąś zapyloną księgę, wskazał jej ręką siedzenie.
Kamila usiadła, była bardzo blada i nie zaczynała mówić.
Prawnik usiadł też na swym fotelu, włożył ręce w kieszenie i nie spuszczał z niej swych szarych, przenikliwych oczów.
— Czy pani masz jaki proces majątkowy? — zapytał po chwili.
— Nie panie, interes mój jest całkiem innego rodzaju.
— Więc słucham panią.
Żadne ludzkie uczucie politowania, grzeczności lub ciekawości nie odbiło się w głosie prawnika, gdy zadawał pytania; możnaby rzec, iż była to mówiąca machina, gdyby nie szare oczy przenikliwym blaskiem błyszczące z zagłębień.
— Chcę rozstać się z mężem moim, — wyrzekła cicho i drżącym głosem Kamila.
— A! — rzekł prawnik, — niech się pani jaśniej tłumaczy.
Bladość Kamili znikła w mgnieniu oka pod nagłym rumieńcem, znać było, że bardzo cierpiała. Otworzyła parę razy usta nie mogąc wydobyć głosu, potem wyrzekła z widocznem wysileniem:
— Żądam rozwodu.