Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 016.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Rozwodu? — odrzekł prawnik tym samym kamiennie brzmiącym głosem, — prawodawstwo kościelne nie dopuszcza rozwodu, tylko unieważnienie ślubu.
— Nie widzę żadnej różnicy między jednem a drugiem, — szepnęła Kamila.
— Jest ogromna, — rzekł prawnik. — Rozwód sprzeciwiałby się tekstowi Ewangelji mówiącemu: — „Co zwiążecie na ziemi, będzie związanem w niebie;“ — wtedy gdy nigdzie nie jest powiedziane: — „Co uczynicie ważnem na ziemi, będzie takiem uczynione w niebie.“
— Nie jestże to prosta gra słów tylko? — nieśmiało wymówiła Kamila.
Surowe oczy prawnika spojrzały na nią z zagłębień.
— W prawodawstwie, — wyrzekł głosem, który nabierał wyrokującej uroczystości, — w prawodawstwie nie ma ani jednego napróżno wyrzeczonego słowa, wszystko tam święte, bo stare, prawdziwe, bo odwieczne. Prawodawstwo jest to grunt, po którym idzie pokolenie za pokoleniem zmieniając się, jako fala płocha i lekka, ale ono się nie zmienia. Potrzeby ludzkie, wymagania, układ społeczności ulegają zmianom, przetwarzają się, ale ono nie przetwarza się z niemi razem. Jest ono jako kamień odwieczny świętym mchem wieków obrosły, mniejsza o to, czy dogadza lub zawadza ludziom, bo nie ono dla ludzi, ale ludzie dla niego istnieją. Ludzie to zbiór przemijających jednostek — ono zaś wiecznotrwałą ideą.
Przy ostatnich wyrazach, dźwięk głosu prawnika dziwną stanowił sprzeczność z wyrazem jego szarych oczu. W dźwięku była uroczystość, z zagłębień strzelała ironja. Milczał parę sekund i Kamili wydało się, że po wąskich bezbarwnych jego ustach przebiegało coś nakształt ironicznego uśmiechu. Ale było to tylko mgnienie oka i wnet ozwał się zwykłym