Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

w którym złączona z kurzem starych papierów, panowała nieubłagana litera pokrytych pleśnią wieków instytucji.


∗             ∗

Wieczorem pan Graba przyjmował u siebie gości, grono wesołej, gwarnej młodzieży.
Kamili w salonie nie było.
Gdy mężczyźni zebrani chodzili po salonie paląc cygara i rozmawiając swobodnie, a zielone stoliki rozstawione czekały swych wielbicieli, po cichu i z ukłonem wsunął się między towarzystwo pan Jodek.
— Moje uszanowanie! moje uszanowanie! jakżem rad! jakże dawno! — począł witać się na wsze strony.
— Jodek coś ma do powiedzenia! — zawołał jeden z mężczyzn, — widzę już jakąś nowinkę wydrukowaną w szpaltach kurjera codziennego!
— No, powiedz, powiedz twą nowinkę, kochany Jodku, bo z twarzy twej widać, że z trudnością wstrzymujesz się od jej wyłonienia!
Jodek śmiał się szeroko, ale kilku tylko dowcipkami odpowiedziawszy na żarty zwrócone ku niemu, wziął gospodarza pod rękę i szepnął mu z miną uroczystą:
— Czy żona pańska bywa u pani prezydentowej W.?
— O ile wiem, wcale jej nie zna nawet, dla czego to pytanie, kochany Jodek.
— Czy być może? nie zna pani prezydentowej! więc chyba była u adwokata S.!
— Mój kochany! mówisz językiem zagadek, którego znieść nie mogę. Tłumacz się jaśniej, a jeśli wolisz, nic nie mów, bo dla mnie to wszystko jedno.