Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 067.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

stacią, w której duma łamała się z błaganiem.
— Uściśnij mnie, — rzekł Graba, — uściśnij mnie dobrowolnie i bez przymusu.
Kamila patrzyła przez chwilę na niego dziwnym wzrokiem i szepnęła cofając się:
— Nie!
I oczy Graby błysnęły silniej, a twarz mu krwisto zapałała.
— Pomyśl, — rzekł głosem, którego drżenie darmo utaić się starał, — pomyśl, za uścisk dobrowolny a gorący, oddam ci portrety twoich rodziców...
Kamila znowu patrzyła przez chwilę na niego, pierś jej podniosła się ciężkiem westchnieniem, zawahała się i postąpiła parę kroków, on zwolna wyciągnął ku niej ramiona.
Nagle cofnęła się i stłumionym głosem zawołała:
— Nie!
Graba stał parę minut jak skamieniały, oko mu tylko drgało nieustannie.
— Ha! — wybuchnął w końcu, — kobieto harda i niezłamana, mówisz: nie! a ja mówię: tak! czego nie chcesz mi dać dobrowolnie, to wezmę przymusem, bo jesteś moją żoną, bo kościół i społeczność na własność cię mnie oddały! Po cóż jesteś tak piękną? Dla czegóż nie ma na świecie drugiej kobiety, której bym tak pragnął jak ciebie? Ja cię kocham! czy słyszysz, ja kocham cię i jesteś moją!
To mówiąc, postąpił i z trzaskiem zamknął drzwi pokoju za sobą.
Nazajutrz Kamila wyszła ze swej sypialni z twarzą strasznie zmienioną. Na policzkach jej wyciśnięte były rumieńce świadczące, że bezsennie przebyła noc całą, oczy jej suche i błyszczące okrążyły sine koła. Mimo jednak te oznaki wewnętrznego cierpienia, postawa jej była dumna i wypro-