Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 071.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ukazał się przy spojrzeniu na gościa odcień ironji.
— Drogi Edwardzie! cóż się z tobą dzieje? — zawołał Graba od progu, — stęskniłem się do ciebie, na honor! czy spleen miałeś? czy się na mnie obraziłeś za co? czy Sułtanka chorowała?
Jednocześnie obie ręce podał do uścisku Ordynatowi, ale ten jedną tylko z nich przyjął i to końcem dwóch palców.
— Ani jedno, ani drugie, ani trzecie, — odpowiedział bardzo zimno, — po prostu miałem wiele do myślenia i wybierałem się w podróż.
— W podróż? więc wyjeżdżasz?
— Tak.
— Dokąd-że?
— Do siebie na wieś.
— Na wieś? ty na wieś? na honor dziwna fantazja przyszła ci do głowy! o ty prawdziwy Angliku o zimnej krwi, jak woda pod północnym biegunem, możesz-że w podobny sposób zasmucać twych przyjaciół?
Na ustach Ordynata zjawiła się wyraźniejsza ironja.
— Któż tu naprzykład jest moim przyjacielem? — zapytał.
— Ja pierwszy! — zawołał Graba z zapałem.
Przez cały ciąg tej rozmowy, obaj przechadzali się po salonie.
Po ostatnim wykrzykniku Graby, Ordynat przystanął i zwrócił się do sportsmana, który obok jednej z zagród stał sztywny i ze skrzyżowanemi na piersi rękoma.
— Dawidzie, — rzekł, — jak w Anglji nazywani są ludzie, którzy okazują innym przyjaźń, a zarazem wystawiają ich umyślnie na śmieszność?
— Obłudnicy, — odparł z flegmą Anglik nie czyniąc najmniejszego poruszenia.