Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 072.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A tacy, — rzekł znowu Ordynat, — którzy przez obawę, aby towarzysze ich zabaw nie zasmakowali w familijnem życiu, różnią małżeństwa?
— Intryganci, — wyrzekł z niewzruszoną zawsze powagą Anglik.
— A tacy, — ciągnął Ordynat dalej, — którzy z pomocą kłamstwa zawiązują taką intrygę między dwojgiem młodych ludzi, że z niej mężczyzna może wyjść z wielką boleścią w sercu, a kobieta z poszarpaną sławą i zniszczonym spokojem domowym? Jak się tacy ludzie nazywają w Anglji, Dawidzie?
Anglik milczał tym razem kilka sekund, potem podciągnął w górę kołnierz paletota i wyrzekł powoli:
— Łotry.
Edward Zrębski zwrócił się do gościa i bardzo chłodno wymówił:
— Słyszałeś pan? Ten człowiek powiada, że w Anglji tacy jak pan ludzie nazywają się: obłudnicy, intryganci i łotry, a że te nazwania w Polsce posiadają takie jak w Anglji znaczenie, więc z obłudnikiem, intrygantem i łotrem stosunków przyjaźni ani znajomości mieć nie mogę.
Graba zbladł strasznie, ale nie stracił rezonu.
— Żartujesz Edwardzie! — zawołał z przymuszonym śmiechem.
Ordynat spojrzał na niego z nietajoną wzgardą, wyjął z kieszeni paletota rękawiczkę i bawiąc się nią od niechcenia, wyrzekł powoli:
— Za pomocą tej rękawiczki mógłbym dowieść panu, że nie żartuję, ale jedna myśl wstrzymuje to okrycie mojej ręki do poznajomienia się z pańską twarzą. Wystawiając mnie na śmieszność, wzbudzając we mnie uczucie, które wiedziałeś pan dobrze, iż niepodzielonem zostanie, wyświad-