Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 075.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— O rolnictwie! co też to taka książka robi u ciebie?
Celina zaśmiała się swobodnie.
— Księgarz przysłał mi ją między innemi, — odpowiedzała.
— Tem lepiej, — rzekł Stanisław, — zobaczymy co się w niej znajduje.
I rozcinając kartki, począł zrazu czytać oderwane ustępy. Stopniowo rzecz zaczęła go zajmować, wieśniakiem był z urodzenia — opisy więc wsi, pól i lasów, które znalazł w książce, poczęły budzić w nim wspomnienia dzieciństwa i najwcześniejszej młodości.
— Jak tu wiernie maluje naturę! — zawołał po przeczytaniu jakiegoś ustępu opisującego lasy, nauczająco, a zarazem malowniczo skreślonego, zdaje mi się, że czytając to, widzę brzozy sosnowe i brzozowe gaje, po których za młodu tyle się nachodziłem!
A gdy natrafił o uprawie pól, rzekł:
— Tego samego zdania co autor tej książki, był stryj mój, doskonały swego czasu gospodarz!
Trwało tak z pół godziny, gdy nagle zwrócił się do żony i rzekł:
— Ale ja zapominam Cesiu, że książka ta nudzić cię może! Wszak rolnictwo to rzecz nie kobieca!
— Przeciwnie Stasiu, — odparła żywo Celina, — ta książka niezmiernie mnie zajmuje.
W istocie, twarz jej promieniała pojęciem, a oczy błyszczały radością. Oddawna czekała, aby mąż jej książkę tę wziął do ręki.
Stanisław orzucił wzrokiem powabną wszelkiemi powabami ducha i ciała twarz żony i pocałował jej pogodne, myślące czoło.
— Czytajmy więc z początku, rzekł.