Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 082.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.


V.

Jesień nadeszła, miasto poczęło znowu ożywiać się ludnością napływającą ze wsi. Kilka zamożnych rodzin, które przez letnie miesiące używały wiejskiego powietrza, wróciły na zimę do M., a jedna z najpierwszych wróciła tam pani szambelanowa Słabecka z córką i synem.
W listopadzie zaczęto bawić się po przeszłorocznemu, dano już kilka proszonych objadów, układano projekta na zimowe bale, maskarady, szlichtady, amatorskie teatra i t. d.
Pan Graba umyślił rozpocząć szereg tańcujących wieczorów świetną u siebie zabawą. Nie zważając na żałobę żony, rozesłał mnóstwo zapraszających biletów w swojem i jej imieniu i poczynił przygotowania, które świetnością swą zaćmić miały to wszystko, co kiedykolwiek u niego widziano. W dniu oznaczonym o zmroku, salony zajaśniały rzęsistem światłem, w oknach etażerki przyozdobiły się kwitnącemi roślinami, Borel wysilił całą swą cukierniczą sztukę na torty i piramidy cukrowe, kilku kucharzy pracowało nad wspaniałą wieczerzą, a lokaje w czarnych frakach stali w przedpokoju gotowi do otwierania drzwi licznym spodziewanym gościom.
Kamila w żałobnej sukni, o którą od kilku dni ciągłe z mężem staczała walki, siedziała w bawialnym salonie, obojętna na wszystko co się koło niej działo.
Graba przechadzał się po świetnie przystrojonem mieszkaniu, przypatrywał się wszystkiemu ze złośliwo-zadowolonym uśmiechem i mówił do siebie:
— Zobaczymy! zobaczymy czy wszystko to nie osiągnie pożądanego skutku!
Nakoniec goście zaczęli schodzić się i zjeżdżać, ale bardzo