Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 083.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nieliczni. Do północy gospodarz wyglądał spodziewanego towarzystwa, ale zaledwie trzecia część zaproszonych przybyła i gdy ozwała się szumna muzyka orkiestry, kilka par tylko stanęło do tańca, przy wieczerzy zaś ze zbytkiem zastawionej, trzy części miejsc było niezajętych.
Graba przygryzł usta, oko drgało mu ciągle nerwowo, starał się jednak nie stracić rezonu i bawił gości ze zwykłem sobie ożywieniem. W dowcipach swych był tylko bardziej zjadliwy niż zwykle i pocichu oglądając się czy nie jest słyszanym, dokuczał żonie i sługom. Zabawa była martwa, tańce nie szły, wszyscy z rodzajem zakłopotania spoglądali na gospodynię domu ubraną w żałobę, z wyraźnemi znakami tajonego cierpienia na twarzy.
W parę godzin po północy salony całkiem się opróżniły, goście zatrzymywani wprawdzie przez gospodarza, ale nie zatrzymywani przez gospodynię, rozeszli się, jedni z ironicznym uśmiechem na ustach, inni z niezadowoleniem, inni jeszcze z oznakami grzeczności, ale w duchu z wyrzutami czynionemi sobie, że tu przybyli.
Po opustoszałych salonach, Graba przechadzał się długo zły i chmurny, łajał lokajów gaszących światło, kazał wypędzić muzykantów, którzy się o zapłatę dopominali.
Coraz widoczniej spostrzegał, że gwiazda jego przygasać poczynała, nie mógł nawet rozpalić na nowo jej blasku świetnością wieczoru, na który tyle liczył.
Znaną powszechnie jest zmienność opinji ludzkiej. Człowiek dziś wyniesiony przez nią do ideału, jutro w błoto może być wtrąconym, a pojutrze wspomożony szczęśliwą jaką okolicznością, znowu powstaje świetniejszym niż był kiedy. Jeżeli zaś tak chwiejne i niestałe bywają sądy narodów, o ileż więcej są one takiemi u garstki prowincjonalnej ludności, powodującej się bardziej wrażeniami niż rozumowaniem, bardziej