Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 102.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie zupełnie, bo zrobiłeś pan woltę!
Graba zbladł strasznie, oko, usta i ręce mu zadrżały, szybko jednak przyszedł do przytomności i zwracając się ku swemu oskarżycielowi, rzekł z nieopisaną zimną krwią i ironją:
— Uważam, żeś pan praktyk i znasz rzeczy po innemu, na ten raz jednak omyliłeś się, bo co do mnie, nie wiem wcale jak odbywa się drażliwa operacja, którą przed chwilą wymieniłeś!
Mimo obojętności i żartobliwego tonu z jakim to mówił, znać było w głosie jego lekkie drżenie.
Obecni odstąpili parę kroków od stolika, i z rozmaitemi wyrazami twarzy patrzyli na oskarżyciela i oskarżonego.
Nie młody obywatel zaśmiał się głośno i zwrócony do całego towarzystwa rzekł:
— Panowie! schwytałem tego pana na gorącym uczynku, dostrzegłem jak zrobił woltę panu Karolowi X., ale nie będąc jeszcze pewnym faktu, postawiłem sam kusz znaczny, aby go do drugiej zachęcić. Widziałem dobrze, iż na spodzie talji nie było króla, który nagle tam się znalazł wyświęcony ze środka z zadziwiającą w istocie zręcznością. Trzeba było tak pilną zwracać uwagę na wprawne ręce tego pana, jaką ja zwracałem, aby to dojrzeć. Znacie mnie panowie oddawna, bo z wami i z ojcami waszymi sąsiaduję od lat kilkudziesięciu, wiecie więc, że nigdy nie splamiłem się żadnem kłamstwem, ani potwarzą. To zaś co mówię, stwierdzam słowem honoru, który nigdy żadnej skazy na sobie nie poniósł, a temu panu jeśli śmie mi zaprzeczyć, gotów jestem dać wszelką satysfakcję, jakiej żąda.
Wszystkie oczy pełne ciekawości połączonej ze wstrętem zwróciły się na Grabę. Stał on niezmiernie blady z twarzą co chwila nerwowo drgającą.