Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 111.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i litość roztaczała się po całej twarzy i spędziła z niej całkiem dumę i surowość. Położyła dłoń na gorącej głowie brata opartej na jej ramieniu i cicho się ozwała:
— To co się stało, bracie mój, nie dziwi mnie bynajmniej, tylko napełnia wielką boleścią. Nie dziwi mnie to, bo na drodze takiej jaką ty szedłeś, nic nie ma dziwnego. Wszystko co się z tobą działo i dzieje, fatalnie logicznem jest i nieubłaganie konsekwentnem. Nie uczono cię pracować, więc próżnowałeś, więc musiałeś sobie szukać zabaw, rozrywek i wrażeń, któreby pochłaniały twój czas i służyły ci za pokarm codzienny. Zabawy te i wrażenia wpoiły w ciebie nałogi, wzbudziły w tobie namiętności, wprowadziły cię słowem na drogę, na której gdy kto raz stanie, już nie wie sam dokąd zajdzie. Gdy człowiek puści raz wodze samemu sobie, już nie może powiedzieć, kędy będzie meta jego. Ten, który przegrywa lub na inne jakie szały traci swój majątek, nie może być pewny, że gdy mu go zabraknie, nie przegra lub nie straci cudzej własności, a gdy ją nie będzie mógł zdobyć w bardziej spokojny i sprytny sposób, że nie zabije wśród drogi przechodnia i nie obedrze go, aby łupem zdobytym przez morderstwo, zaspokoić swoje rozszalałe pragnienia. Tak, mój nieszczęśliwy bracie! to co się stało, to coś popełnił, jest wynikłością całego twego życia rzuconego na pastwę próżniactwa i grzesznych namiętności, nierozświetlonego żadnem zamiłowaniem, nie wzmocnionego żadną uczciwą i użyteczną pracą. Los twój jest losem mnóstwa zbłąkanych ludzi, którzy przez błędne wychowanie, przez skrzywiony kierunek młodości, gubią po drodze życia aż do ostatniej, wszystkie iskry człowieczeństwa, którzy urodzeni z mnóstwem dobrych skłonności, urodzeni w położeniu, w którem powinniby zostać zacnymi mężami, umierają z hańbą na czole, z nazwiskiem złoczyńców i łotrów...