Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 115.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i zbiera łzy te z twych oczu, aby je zanieść przed oblicze Tego, który cię sądzić będzie! Bądź spokojny bracie, wszystko czego żądasz odemnie, uczynię, żadna krzywda ludzka nie zacięży na twej pamięci, bo choćbym miała oddać wszystko co posiadam, choćby mi przyszło przez całe życie krwawo pracować, naprawię to coś komukolwiek złego wyrządził, uchronię imię twe od ludzkich łez i wyrzekań...
Umilkła, a Tozio zsunął się na kolana, pochylił głowę i całował ze czcią jej rękę. Po chwili chciał powstać, ale siły go opuściły, był tak osłabiony, znękany, że zaledwie z pomocą Ryty podniósł się i wsparty na jej ramieniu udał się do swego pokoju.
Pierwszy brzask świtu przedzierał się przez okna mieszkania, gdy brat i siostra przechodzili salony pełne jeszcze śladów niedawnej zabawy. Rozstawione we wszystkich kierunkach sprzęty, zdawały się wieść z sobą niemą rozmowę na wzór osób, które przed kilką godzinami na nich siedziały, rozrzucone kwiaty sztuczne i prawdziwe leżały tam i ówdzie na posadzce, odpadłe od wieńców i bukietów zdobiących piersi i głowy strojnych pań, woń odurzająca, balowa, rozlewała się jeszcze w około, wielki żyrandol z pogaszonemi świecami kołysał się lekko u sufitu brzęcząc kryształami.
Ryta zaprowadziła brata do jego sypialni, ułożyła go do snu, a szepnąwszy mu jeszcze kilka słów pociechy i uspokojenia, pocałowała go w czoło i odeszła.
Wróciła do swego pokoju, ale się nie rozbierała i nie układała do spoczynku. Przeciwnie, włożyła ciemną wełnianą suknię, grube okrycie i kapelusz z gęstą zasłoną, potem otworzywszy szufladę jednej z komod, wydobyła zeń broszę i bransoletę, które wieczorem miała na sobie, kilka pierścionków, zegarek, sznur wielkich pereł, zgarnęła wszystko to do batystowej chusteczki i spiesznie wyszedłszy bocznemi drzwiami,