Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 119.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mogę i usiądę.
— Nie usiądziesz pan, — rzekła Ryta stanowczo.
Żyd zaśmiał się ironicznie, półgłosem.
— Dla czego? — zapytał.
— Bo ja nie usiądę.
— A dla czego pani nie usiądzie?
— Bo albo ułożymy się z panem w parę minut, albo nie ułożymy się i odejdę.
— Hm! — mruknął znowu Wigder, pogładził brodę i wydawał się bardzo zdziwiony, ale nie usiadł.
— Niech pani pokaże swoje klejnoty, — rzekł.
— Nie pokażę ich panu, — odparła Ryta, — pokaż mi pan naprzód dowody zastawu wydane panu przez mego brata, nie tylko na dwa futra, o których mówiłam, ale jeszcze na brylantową broszę, zegarek i pierścionki jego, które znajdują się u pana.
— To jest, broszę, zegarek i pierścionki panien Jedlińskich, — rzekł żyd złośliwie.
Ryta oblała się szkarłatnym rumieńcem.
— Zamilcz pan o tem, o co się jego nie pytam, a pokaż to, co chcę widzieć, — rzekła z dumnym i energicznym gestem.
Wigder z wielkiem już zadziwieniem spojrzał na nią, ale z twarzy jego począł znikać sarkazm i ukazywało się na niej uszanowanie. Wydobył z wielkiego pugilaresu kilka kartek z podpisami Tozia i rozłożył je na stole.
Ryta uważnie przebiegła okiem cyfry i rzekła:
— Brat mój winien jest panu 1.800 rubli.
— Przepraszam panią, z procentami 2.800 rubli.
Ryta raz jeszcze przejrzała kartki i z uwagą porachowała procenta.
— Tak, — rzekła, — teraz zobacz pan moje klejnoty.