Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 134.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pamiętam go jak był już porządnie niemłody, kiedym ja dopiero wychodziła za mego nieboszczyka, a potem kto ma takiego męża jak pani, ten żadnych randewu nikomu nie daje, ale...
— Aha! — zawołała wesoło Celina, — to już pogodziłaś się ze Stasiem, poczciwa Komorosiu?
Komorowska uśmiechnęła się i powiodła grubym palcem po swoim czarnym wąsiku, co było u niej oznaką bardzo dobrego humoru.
— Chryste Panie! — odrzekła, — a ktoby się z nim teraz nie pogodził? chyba byłby, za pozwoleniem pani, głupiec! A ja choć jestem sługą, mam oczy i zdrowy rozsądek. Toć z pana zrobił się teraz taki porządny człowiek, aż miło. Domu pilnuje, w żadne hulanki nie wdaje się, a jak pogląda na panią albo na dziecko, to mu tak poczciwie z oczu patrzy, że mam czasem ochotę pójść i w ręce go ucałować za to, że panią tak kocha. Jak widzę go, kiedy siedzi z książką w ręku i czyta, albo nad kołyską Bolesia z panią rozmawia, to myślę sobie, że to zupełnie inny człowiek jak ten, co tu przed rokiem takie hece z kolegami wyprawiał, i dziękuję Panu Bogu i Matce Boskiej Ostrobramskiej, że się już wszystkie nasze biedy pokończyły.
Celina słuchała słów starej sługi otaczając jej szyję ramionami i łza rozrzewnienia błyszczała w jej oku.
— Otóż widzisz Komorosiu, — rzekła, — że sprowadzam tu pana Kędzierskiego w sekrecie przed Stasiem, dla jego tylko i swego dobra. Idź więc i zrób o co cię proszę. Zarazem oddaj list do papy na pocztę.
— Idę, idę, — odparła Komorowska całkiem uspokojona i udobruchana, i wziąwszy list z rąk Celiny, wyszła.
Przez kilka dni następnych, prawnik Kędzierski, człowiek o siwych włosach, rozumnych oczach i poczciwej twarzy,