— Daj pokój, rybko! ja wiem, dokąd ona poszła. Niech zdrowa spaceru użyje! Wielka rzecz, że tam raz na rok...
Żona mu przerwała.
— Janusiu, tylko bez tego ujmowania się! Zawsze ujmujesz się za nią. Ta kobieta ma szczęście! Wszyscy kochają się w niej, może i ty także. Trzeba tylko było pierwej serce zbadać, w którą stronę ciągnie, a ja pewno nie stanęłabym do rywalizacyi[1]... z taką! Wiesz, gdzie poszła! I ja też wiem! Osiem lat już jestem w Dworach i co roku tę samą czułą historyę słyszę! Głupstwo! Przypomniała sobie babka dziewic wieczór. W jej wieku należałoby już o tych wszystkich fikcyach zapomnieć! Cały Boży dzień dom bez gospodyni, bo przecież Kamilka i Marynia nie będą po kuchniach i spiżarniach latać, ażeby jeszcze ludzie powiedzieli, że macocha je na dziewki folwarczne obraca...
Marynia zauważyła, że wszystko jest zadysponowane i wydane, i pani Januarowa zaraz na nią wpadła:
— Ty też buzię za cioteczką otwieraj! Zastąpić ją może potrafisz? Do gospodarstwa dużo ochoty zawsze miałaś, prawda? Hafciki ci w głowie, muzyczka, kawalerowie, nie gospodarstwo! Ja też nie napędzam. Cóż? macochą jestem! Ludzie zaraz powiedzą, że prześladuję, gnębię. Ale ciekawam, co zrobisz, jeżeli kto z gości przyjedzie? Cioteczka po nocach poezye czytuje, a we dnie po
- ↑ Współubiegania się.