Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pieśń przerwana.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

promieni, które pocieszają, oświecają i od złego bronią — gdybym była na miejscu księcia, weszłabym na tę basztę, spuściłabym ręce i lałabym z nich potoki promieni. — O Boże, jaka byłabym szczęśliwa! — (chwila milczenia).

OSKAR.

Szczęśliwy jestem, że traf pozwolił mi panią poznać...

KLARA (układając robotę w koszyku).

Pora mi już do domu.

OSKAR.

Już? Czy pani będzie łaskawa pożyczyć mi tej książki chociaż na chwilkę, (przerzucając kartki) „W Szwajcaryi“ Słowackiego, tyle razy byłem w tym kraju, poemat znam, zdaje mi się, że znam ale może nie, — może nie?

KLARA.

Owszem, — proszę.

OSKAR.

Niech mi pani na pożegnanie rączkę poda.

(Klara podaje mu rękę — nieco zażenowana i szybkim krokiem zbliża się do domu. Oskar powoli otworzywszy książkę — znika w głębi).



SCENA DRUGA.



KLARA po chwili WYGRYCZ

KLARA (sama).

— Dziwny wypadek — spotkać człowieka nieznanego, rozmawiać z nim tak długo i nawet mu książkę pożyczyć — dziwny wypadek — (po chw.) Nie słyszałam nigdy, aby ktokolwiek