Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pieśń przerwana.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.
OSKAR (j. w.)

Drogą pospolitą — przez bramkę w sztachetach. Przechodząc przez ogród zobaczyłem panią na ganku. Z kim pani rozmawiała?

KLARA.

To mój ojciec. — Jest bardzo słabego zdrowia.

OSKAR.

Cóż jest ojcu pani?

KLARA.

Coś piersiowego.

OSKAR.

To smutne. Ponieważ pani tak bardzo lubi kwiaty, przynoszę je.

KLARA (z radością).

To z ogrodu księcia? — Móżeby się rozgniewał, gdyby wiedział że je pan dla mnie zrywał.

OSKAR.

A teraz zapomnijmy o wszystkich kłopotach domowych i niedomowych, o wszystkiem co złe, co małe, co boli i pójdźmy w świat lepszy. — Wyszukałem w bibljotece książkę — dla pani — pozwoli pani, abym czytał?

KLARA (cicho).

Już się ściemniać zaczyna. — (siada na ławeczce — Oskar obok niej).

OSKAR.

Och — czytać jeszcze można doskonale. — (czyta).

„Jest chwila, gdy się ma księżyc pokazać,
Kiedy się wszystkie słowiki uciszą.
I wszystkie liście bez szelestu wiszą,
I ciszej źródło po murawach dyszy.