Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pieśń przerwana.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.
OSKAR (ująwszy jej dłonie mówi szeptem:)

Musiałem koniecznie dziś jeszcze panią widzieć. Grając myślałem ciągle: „Pójdę do niej!“ Przestałem grać i przyszedłem. Powiedziałem jemu „graj dalej, graj ciągle, bo chciałem z tobą rozmawiać przy wtórze muzyki. Czy dobrze, że przyszedłem? Musiałem cię widzieć i pożegnać na cały dzień jutrzejszy. Dziś zaraz mój stryj przyjedzie i zabierze mnie do siebie na całe jutro. Czym dobrze zrobił, przychodząc dziś jeszcze na chwilkę?

KLARA.

Dobrze.

OSKAR.

...Zaczekaj, wejdę do waszego ogródka — usiądziemy razem — dobrze?

KLARA (błagalnie).

...Nie. — Niech mnie pan nie prosi, o — niech mnie pan o to nie prosi — bo pójdę — (chce odejść).

OSKAR (przyciągając ją ku sobie).

Tak! nie idź, dziękuję ci, żeś nie poszła. Niech rozdzielają nas te sztachety. Ale nie odchylaj główki. — Przybliż się — pochyl — tak — o moja droga. (Klara przytula głowę do jego piersi:) Kochasz mnie?

KLARA.

Kocham — (chwila milczenia).

BENEDYKT (wszedł i spostrzegłszy Oskara mówi największą uniżonością:)

Oświecony książe...

OSKAR (ze złością).

A co tam?