z wewnętrznem westchnieniem do wszystkich bóstw, które dotąd opiekować się piórem mem i wspierać je raczyły, rozpoczynając ją z trwogą niepomierną i uroczystym nastrojem ducha, albowiem opiewać mi w niej przychodzi dostojny i całej parafii mej znany ród: Hrabiów Czółno Don-Don Pompalińskich.
Jakże opiewać go będę? czy świetne zjawisko to obejmę w całości, poczynając od pierwszej chwili w której zajaśniało śród świata, do obecnej, od najdawniejszego protoplasty do drobniuchnych teraźniejszych odrośli? Nie; zadaniu podobnemu nie podołałabym nigdy, jakkolwiek bowiem urodzinom rodu tego towarzyszyły wieszczki róźne: dobre i niedobre, takie które obdarzały go sowicie i takie które go niczem wcale nie obdarzały, nie potrafiłabym nigdy opisać wiernie, wyliczyć szczegółowo i w jaki taki artystyczny ład ułożyć wszystkie splendory i koleje losu, łączące się w pamięci mej z pojęciem rodu tego.
Wolę więc poprzestać na mniejszem i pobieżnym zaledwie rzutem oka ogarnąwszy część historyczną przedmiotu, szczegółowo opracować jeden tylko epizod z teraźniejszego już istnienia rodu poczerpnięty i z pewną tylko ilością członków
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.