Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

trygi jakieś, przyczyny osobiste całkiem, wzajemne niechęci, urazy, że którykolwiek z rodu Pompalińskich pokłócił się o starostwo naprzykład lub kasztelańskie krzesło z Marcinem Gallem, inny z Długoszem, inny jeszcze z Paprockim, inny jeszcze w turniejach patryotycznych prześcignął Lelewela, inny potrącił niechcąc ślepego Szajnochę lub z niedostatecznem uszanowaniem słuchał uniwersyteckiego wykładu profesora Szujskiego, za co wszystko mszcząc się mężowie ci, zaniedbali znienawidzone przez się imię polecić czci i pamięci potomnych i zagrzebali je grubą warstwą niezłomnego milczenia. O! tak! Bywają wszak na świecie stronności i niesłuszności takie!
Wszystko powyższe jednak stanowi dla zajmującego nas rodu nieprzyjemność, że tak powiem, negatywną tylko. W innych wersyach przytrafiają się nieprzyjemności afirmatywnej już natury. Tak np. niedawno jeszcze poumierali ludzie pamiętający czas, w którym przed stu około laty, wielkie jezioro nasze napełniło się wodą strasznie mętną. Byli podówczas tacy, którzy z całej mocy głów swych i rąk usiłowali wodę tę oczyszczać i do stanu spokojnej, kryształowej toni