doprowadzać. Nie udało się biedakom. Ale też i na odwrót — istnieli i tacy, którzy „nad rzekami Babilonu usiadłszy” zatopili w toni zmącone długie, kręto wijące się wędki. Byłże to był połów obfity! Owóż, ci co niedawno poumierali, a przed śmiercią o starych dziejach dzieciom i wnukom swym opowiadać lubili, gwarzyli jakoś... nawpół nieprzytomnie zapewne, że niby... wpośród rybaków owych widziano... ach! okropna to potwarz, której usta moje wypowiedzieć od razu nie mogą! że tedy pośród rybaków owych... znajdował się i... (odwagi pióro moje! odwagi!) i ojciec hrabiów Światosława, Augusta i Jarosława; że... był on jakoby rybakiem bardzo zręcznym bo same złote rybki czepiały się jego wędki, że jednak, podówczas jeszcze ani hrabią, ani żadnym wcale wielkim panem nie był i wtedy dopiero gdy już onych ryb złotych wiele, wiele nałowił, stał się wielkim panem (choć zawsze jeszcze nie hrabią) nabył ogromne dobra i zaczął w nich stawiać pałac tak wielki, tak wielki, że dotąd jeszcze budować się on nie przestaje, a nawet według przepowiedni znawców, budować się będzie, jak katedra kolońska, przez wieków siedem.
Nie na tem jednak koniec kalumnii. Zkąd bowiem wziął się ów dzielny rybak? Był synem
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/020
Ta strona została uwierzytelniona.