Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/024

Ta strona została uwierzytelniona.

ty poniesione powetować i nowym zajaśnieć blaskiem. Kto płacze, ten płacze, kto głodny, ten głodny, a kto może do uratowanego domu swego dodać jeszcze przydomek, dla czegóżby uczynić tego nie miał, ku większej chwale swojej i narodu swego, ku pokazaniu światu całemu, że nietylko istniejemy jeszcze ale ba! o świetność istnień naszych skutecznie starać się potrafimy! Ztąd wniosek, że istnieje na ziemi pewien gatunek ludzi, do którego w żaden sposób zastosować się nie da Darwinowskie prawo wykształcania się organizmów wedle potrzeb i warunków otaczających, który jednakim jest wszędzie i zawsze w szczęściu i niedoli — przed burzą i po burzy. Z tem wszystkiem, mogliż Pompalińscy pozostać w tyle tam, gdzie dokonywały się tak szlachetne i pełne chwały zachody? Hrabiowie zresztą Światosław i August, jako ludzie wiekowi i czujący się najzupełniej już wyższymi nad wszelkie wyższości przez innych zdobyte, lub zdobytemi być mogące, nie myśleliby może tak dalece o owej w rodzinnym powiecie ich grasującej chorobie przydomkowej i nie raczyliby trudzić się dla tego aby nie dać się ubiedz w dostojeństwach jakimś tam Tutunfowiczom lub Kniksom. Ale po-