nie był w możności i zamiast mieszkać we własnym pałacu jak hr. Światosław, albo przynajmniej we własnej ślicznej willi jak hr. August, zmuszonym się widywał na czas pobytów swych w stolicy, najmować, po prostu najmować pewną wielką kamienicę, trywijalnie płacić komorne i barbarzyńsko nazywać się lokatorem. Okoliczność ta szczególniej nieprzyjemną wydawała się hrabinie Wiktoryi, która będąc z domu, jak już wiadomo, księżniczką X., większą część młodości swej przepędziwszy w Paryżu i przez książęce pochodzenie swe wzniósłszy w dom Pompalińskich splendor domowi temu dotąd nieznany, wiedziała dobrze co i jak dziać się powinno na przedmieściach St. Germain wszech krain i stolic, co i jak należało się urodzeniu jej, położeniu, stosunkom. Cóż czynić jednak? Skoro się już raz popełniło mezalians!... A zresztą ów mały Watykan na Litwie wznoszony, wynagradzał w części przynajmniej i przed światem maskował najętą kamienicę. Po śmierci wszakże hr. Jarosława zaszłej wtedy jeszcze, gdy hrabiowie Mścisław i Cezary przechodzili zaledwie z rąk bon francuzek w ręce guwernerów tejże narodowości i w dalekiej, dalekiej jeszcze bardzo perspektywie widzieli przed sobą,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/030
Ta strona została uwierzytelniona.