by trzeciego bratanka i filantropii, wydawało się czułej, a troskliwej matce obowiązkiem świętym; pielęgnowanie starości jego i umilanie mu chwil życia samotnych, rozkosz i zasługę obiecywało chrześcijańskiej niewieście, która wtedy właśnie wstępując w dobę życia pośredniczącą pomiędzy młodością a starością, pierwsze kroki stawić zaczynała na drodze dewocyi, a zatem i cnót nierozłącznie z nią związanych, jakoto: rezygnacyi, pokory, wyrzeczenia się i miłosierdzia.
Hrabina Wiktorya tedy, od lat już kilkunastu mieszkała w pałacu hr. Światosława, w którego też ścianach zbiegła znaczna część dzieciństwa i młodości jej synów. Apartament jej składający się ze znakomitej ilości salonów, buduarów, gabinetów i pokojów, przedzielonym był z appartamentem właściela pałacu długą, wązką salą, z jednej strony oszkloną, a z drugiej obrazami najrozmaitszych rozmiarów obwieszoną, stanowiącą więc dość okazałą i zasobną galeryę malowideł.
Tę to właśnie galeryę, w pewien biały dzień zimowy lekkim acz powolnym i poważnym krokiem przebywała hr. Wiktorya, dążąc po poprzedniem naturalnie zaanonsowaniu się, do apartamentów hr. szwagra.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/032
Ta strona została uwierzytelniona.