Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/045

Ta strona została uwierzytelniona.

— Z pomocą Bożą... szepnęła hrabina i twoją Mr. l’abbé.
— Nic na ziemi dziać się nie może bez łaski Jego i pomocy, ciszej jeszcze i skromnie wzmiankę o osobie własnym pomijając, odszepnął l’abbé.
Przez cały ciąg rozmowy tej hr. Światosław pozostał niemym i nieruchomym. Raz tylko gdy hr. Wiktorya mówiła o pokorze, usta jego zarysował szybki i ledwo widzialny uśmiech. Hr. August za to nie mógł widocznie ustać na miejscu. Chwalenie hr. Mścisława wobec milionowego a bezdzietnego brata, sprawiało na nim, niewiedzieć dla czego, dziwnie niemiłe wrażenie. Zwrócony więc do hr. Światosława, o ile mógł najmniej głośno rzekł:
— Szkoda wielka, że mój Wilhelm, nie znajdował się w Warszawie w czasie tej fatalnej mezawantury o tytuł... byłby on niezawodnie, jako starszy, uprzedził Mścisława i sam pojechał do Rzymu...
Ostry promyk wymknął się z oczu hrabiny, która wyrazy te dosłyszała.
— Hr. Wilhelm bawi obecnie, o ile wiem w Homburgu — rzekła patrząc na hr. Światosława. Ton jej mowy słodki był i uprzejmy, ale ileż