Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/047

Ta strona została uwierzytelniona.

mieńce wytrysnęły na twarz i czoło hr. Augusta. Nie tak biegły w szermierce słów jak w kulinaryi, sportologii i archeologii, zaciął się według trywialnego wyrażenia i wyjąknął tylko zcicha. Mais... mais... ça fait toujurs mousser le nom!..
Po twarzy hrabiny przemknął błysk tryumfu.
— Co do Mścisława, ciągnął hr. Światosław nie zdając się najlżejszej zwracać uwagi na wrażenia obecnych, niepewną jest jeszcze rzeczą czy przywiezie on nam z Grodu św. to po co się tam udał.
— Kochany hrabio! zawołał hr. August, możeszże wątpić...
— Wątpienie o wszystkiem i wszystkich stało się moim nałogiem, z suchym uśmiechem rzucił gospodarz domu.
— A jednak, panie hrabio, bardzo cicho wtrącił l’abbé, powiedzianem jest: przez wiarę do nieba...
— Albo do głupich złudzeń, dokończył z jednostajną zawsze obojętnością w głosie i twarzy hr. Światosław.
— Co się tyczy jednak tytułu tak niesłusznie nam zaprzeczonego, ciągnął hr. August, jestem