pokoju! Jakie te słowa słysząc, katastrofa szybko podniosła się z brzeżka na którem siedziała, jeszcze szybciej złożyła na mozaikowym stole trzymany dotąd w ręku, a wielkim szarym stemplem zaopatrzony papier i ukłoniwszy się dwa razy, bez pomocy Żorża, najzupełniej samodzielnie pałac opuściła. Naonczas, podniósł się już całkiem z szezląga hr. Mścisław, pochwycił ze stołu wyż wzmiankowany papier, zmiął go w dłoni i po chwilowym namyśle zadzwonił znowu na Żorża.
— Żorż, idź na górę i zapytaj czy mogę widzieć się zaraz z hrabią moim stryjem.
Żorż wrócił niebawem i oznajmił że hrabia stryj może być dla hrabiego synowca widzialnym. Nie upłynęło dwóch minut, a hr. Mścisław znajdował się już na pierwszem piętrze pałacu i stał przed fotelem hr. Światosława. Ze wzburzonej fizyognomii i nadmiarę ożywionych ruchów synowca, właściciel pałacu domyślił się niepospolitego a przykrego jakiegoś zajścia. Nie wydawał się jednak ani ciekawym ani zaniepokojonym.
— Qu’y a t-il donc? zapytał obojętnie.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.