Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/056

Ta strona została uwierzytelniona.

— Moj stryju, zaczął hr. Mścisław ze wzruszenia wielkiego zaledwie mogąc oddech pochwycić i zapominając nazywać stryja po francuzku, impertynencya straszna! zniewaga osobista... przykro mi że zmuszony jestem martwić cię.
— Nic nie szkodzi, z lekką niecierpliwością przerwał stryj, martw, ale mów o co rzecz idzie! Tous ces emportements me donnent horriblement sur les nerfs!
— Lisez, ceci, mon oncle, wyrzekł hr. Mścisław, uroczyście niemal podając stryjowi papier ze stemplem.
— Nie lubię czytać tych bazgranin. Sois si bon i opowiedz co tam takiego...
Hr. Mścisław opowiedział i ku wielkiemu zdziwieniu swemu ujrzał stryja tak zimnym, tak obojętnym, jakim bywał on zazwyczaj! Czy już nic nic, żadna zniewaga, żaden wstyd, głazu tego wzruszyć nie mogły?
— Eh bien, ozwał się hr. Światosław, czegóż się tu tak rzucać i martwić... et que puis-je, moi, faire pour ton plaisir?
Hrabia Mścisław wrzał cały.
— Chciałbym dowiedzieć się od stryja czy jesteśmy rzeczywiście hrabiami, czy nimi nie jesteśmy?