Hrabia Mścisław nie okazał po tych słowach stryja ani radości ani smutku. Chodził jeszcze chwil kilka po pokoju milcząc i myśląc, potem stanął przed hr. Światosławem i rzekł:
— Mon Oncle, jutro jadę do Rzymu.
— Vas-y, mon cher.
— Rok temu wrócił ztamtąd Bondondoński prosty szlachetka, vous savez, mais diablement riche i wrócił...
— Znam tę historyę...
— Oui, mon Oncle. A przy naszych stosunkach i wspomnieniach, które matka moja przed laty dziesięciu zostawiła po sobie w Rzymie, spodziewać się należy...
— Eh bien, va à Rome. Ja się tymczasem ubiorę trochę, bo dziś u mnie, tu sais, un diner d’intimes. Książe B. będzie także. A propos — jakże tam stoi projekt twej matki?
— Jaki projekt?
— Le projet de ton mariage avec la princesse Stéphanie B.
Wyraz najwyższego niesmaku wybił się na twarz hr. Mścisława.
— Comment vous va-t-elle? badał stryj.
— Brzydka jak noc, niechętnie rzucił Mścisław.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/061
Ta strona została uwierzytelniona.