Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

tyle go obchodzącej sprawy familijnej, a tu wszyscy zdawali się dbać o nią tyle co o przeszłoroczną zimę.
Za całą odpowiedź, wybuch ten wcale nie przystojny otrzymał ze strony Mścisława lekkie wzruszenie ramion i gest mający oznaczać: cóż mię tam to obchodzi! ze strony zaś gospodarza domu zniecierpliwione nieco spójrzenie i towarzyszące mu, doskonale obojętnie wymówione słowa:
— Cóż tam tak ważnego znajdujesz w chwili tej, kochany hrabio? Ja przynajmniej — nic nie znajduję i sądzę qu’il n’y a que des enfants et des gens de peu qui se trémoussent et se mettent hors d’eux pour des riens!
Była to jedna z nauczek, których hr. Światosław nie szczędził swemu nazbyt żywemu i nieprzystojnie rubasznemu bratu. Na szczęście Żorż wchodzący ze srebrną tacą w ręku, na której spoczywało aksamitne w złoto oprawne étui, zbawienną uczynił dywersyą i hr. Augusta od kolących, jakkolwiek bardzo pokornych tryumfów hrabiny Wiktoryi wybawił.
Hr. Mścisław otworzył étui, wydobył zeń wielki arkusz zapisanego papieru i podał go starszemu ze stryjów, sam zaś, pod wpływem widocznie głę-