Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/075

Ta strona została uwierzytelniona.

szywszy się trochę medalem, a sprzykrzywszy sobie zamknięcie w dusznej komnacie brata, zatęsknił do codziennych swych przedobiednich, ekwitacyjnych ćwiczeń, otworzyły się niespodzianie drzwi i czarnobrody kamerdyner hr. Światosława oznajmił przybycie pana Pawła Pompalińskiego.
Oznajmienie to sprowadziło na twarze wszystkich obecnych, (z wyjątkiem hr. Mścisława, który już drzemał trochę i hr. Światosława, który nigdy niczemu się nie dziwił) wyraz zdziwienia, a nawet lekkiego przestrachu.
— Paul! wykrzyknęła lekko hrabina, sam jeden! et mon pauvre Cesar? cóż się z nim stało?
— Pawełek! wymówił hr. August uszom swoim jakby nie wierząc. Mógłże porzucić tam na wsi biednego naszego Cezarego? est-il possible?
— Musiało stać się coś niezwykłego z naszym biednym hr. Cezarym, z gorącem współczuciem szepnął l’abbé.
Na przyzwalający znak gospodarza domu, kamerdyner cofnął się, a w chwilę potem wszedł do pokoju Paweł Pompaliński.
Widzę już z góry zdziwienie, a może i oburzenie Wasze czytelnicy, nad zuchwalstwem mojem,