Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/077

Ta strona została uwierzytelniona.

zapytywał sam siebie: co mam z tym fantem czynić? wyrzucić go za drzwi czy schować za piec? za drzwiami — aliści stoi świat z sądami i głupiemi śmiechami swemi, — za piecem zaś siedzących i przez to wprawdzie ukrytych przed światem, żywić i przyodziewać trzeba — nużby bowiem ktokolwiek zajrzał za piec i zobaczył krewnego w łachmanach i z wygłodniałem obliczem? Różnie więc różni w wypadkach podobnych sobie radzą, zależy to od przekonań i upodobań. Pawełek Pompaliński jednak, będący właśnie jednym z listków jednej z pobocznych i drobnych gałązek genealogicznego drzewa Pompalińskich, nie był przez szczęśliwszych krewnych swych wyrzuconym za drzwi, a jeżeli w istnieniu jego i było coś podobnego do siedzenia za piecem, żywności i przyodziewku nie brakowało mu z pewnością, o czem świadczyła czerstwość śniadych policzków jego, znamionująca doskałe odżywienie i cienkość, a cenność ubrania, które go okrywało, a na którem błyszczał nawet złoty łańcuszek od złotego też zapewne zegarka. Był to trzydziestoletni młody człowiek bardzo przyjemnej powierzchowności. Niezbyt wprawdzie kształtny, bo trochę krępy i zbyt w ramionach szeroki,