Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/081

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pani hrabino cóż się to stało! mówił l’abbé.
Hr. Światosław wyrwany ze swej zadumy wymówił też swe zwykłe, obojętne: qu’y a t-il donc?
Mścisław obudzony z drzemki otworzył całkiem nawpół przymknięte oczy, niby echo stryjowskiego głosu wyszeptał: qu’y a t-il donc? i znowu oczy przymknął.
Hrabina przez sekund kilka nic wymówić nie mogła, nakoniec czyniąc nad sobą bohaterskie niemal wysilenie, odjęła chusteczkę od twarzy, spojrzała po obecnych załzawionym, nawpół tylko przytomnym wzrokiem, a z ust jej pobladłych i drżących wyrwał się jeden tylko wyraz.
— Kniks!
— Quoi?
— Plait-il?
— Co pani hrabina mówi? skrzyżowały się znowu w koło śmiertelnie wzruszonej kobiety przerażenia i zdumienia pełne zapytania. Ale hrabina nic więcej prócz owego wyrazu o tajemniczem, lecz grozy snać i boleści pełnem znaczeniu, wymówić nie była zdolna.
— Kniks! Kniks! Kniks! wołała w przestankach spazmatycznego płaczu, aż nakoniec zwyciężona tłumionemi nadaremnie spazmami, pochyli-