ła głowę na tylną poręcz fotela i tak już pozostała nieruchoma, oddechu pozbawiona, z piersią wzdętą i zamkniętemi powiekami.
— Du vinaigre, des sels! nie wpuszczać tu służby, huknął hr. August.
— Ca passera, mais ça passera assurément, szepnął hr. Mścisław otwierając oczy i znowu je przymykając.
Ale l’abbé najprzytomniejszy z pośród obecnych i najdzielniejszy w niesieniu pomocy tam, gdzie jej potrzebowano, pochylił się nad cierpiącą kobietą i najsłodszym głosem jaki tylko mógł być kiedykolwiek w posiadaniu jakiejkolwiek krtani człowieczej, wyszeptał: — Spokoju, pani hrabino, spokoju, pokory, rezygnacyi! Sprobój pani i w tej ciężkiej próbie okazać się taką, jaką okazać się powinna mężna, dostojna, chrześciańska niewiasta!
Jak promień słońca rozdziera chmury okrywające horyzont, tak słowa te l’abbégo, rozdarły grubą chmurę rozpaczy, którą powleczonem było oblicze, strasznym ciosem jakimś, dotkniętej pani. Błysnął na niem wyraz ulgi niewymownej, postanowienia mężnego i siląc się aby nie łkać i nie mdleć, hrabina otworzyła oczy, podniosła
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/082
Ta strona została uwierzytelniona.