Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ruszać się coraz więcej powiadają lekarze! ruszać się!
Pan Wandalin, który chciwie słuchał Pawełka przy ostatniem słowie jego skinął znowu ręką ze zniechęceniem.
— Łatwo to powiedzieć: ruszać się! ruszać się! a jakże ja to ruszać się będę? gdzie? po co? za czem? bruki zbijać napróżno lenię się i wstydzę gorzej jeszcze, niż być otyłym... a i domu pilnować trzeba... żona i córka cały dzień na mieście... przy robocie...
— Pani Adela zawsze lekcye muzyki na mieście daje?
— A cóż robić? męczy się kobiecisko... zamęcza się... byle żyć i nas wyżywić.
— A panna Rozalia?
Przy ostatniem zapytaniu tem, Pawełek nie wiedział czemu oczy spuścił i nawet zarumienił, się trochę.
— Rózia chodzi teraz do fabryki tytuniu... papierosy robi.
— Do fabryki tytuniu! zawołał Pawełek z niepospolicie żywem poruszeniem, ależ to niezdrowo na piersi! Panna Rozalia jest tak wątłą, delikatną...