Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

z czarną zasłonką. Pawełek z głębokiem uszanowaniem ucałował rękę starszej z dwóch kobiet, ale gdy druga wyciągnęła do niego na powitanie drobną, chudą rączkę, twarz jego zmieniła się tak bardzo, w oczach jego zagrała taka smętna, głęboka tkliwość, że nie można było wątpić ani na chwilę, iż świetne i pełne chwały nazwisko, które nosił, nie przeszkadzało mu ani trochę być szalenie rozkochanym w ubogiej, na czwartem piętrze mieszkającej fabrykantce papierosów. Wzajemnie też, czarne długie rzęsy fabrykantki papierosów, podniosły się zwolna, a wielkie, piwne, głębokie jej oczy utkwiły w twarzy młodego człowieka na króciuchną tylko chwilę, ale z wyrazem, który nieśmiało i mimowoli, lecz nieprzeparcie zdawał się mówić: czekałam! tęskniłam!
— Wandalinie! a tyś jeszcze nie ubrany! zawołała pani Adela spostrzegłszy męża stojącego na progu salonu i z lekkiem zmieszaniem spoglądając na prezentujący się gościowi brudny jego szlafrok.
— Zaraz, kochanie zaraz! ot zagadałem się trochę z Pawełkiem...
— Ależ nim pan Paweł przyszedł nie byłoż czasu...