Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

i t. d. zdobyli sobie tak rozmaite, a pięknie brzmiące przydomki, uniosła na falach swych dom państwa Wandalinowstwa, a uniosła go dla nich bezpowrotnie. Z domu tego, w którym gościć od czasu do czasu nie wstydził się sam hr. August Pompaliński, pani Adela uniosła tylko owe zbytkowne przedmioty, któreśmy przed chwilą widzieli: album pamiątkowe w cennej oprawie, parę fotografij w kosztownych ramkach i złoty naparstek. Z temi to przedmiotami przybyła do Warszawy i one to teraz w ciasnych ubogich izbach 4-o piętra, leżąc na stole lub wisząc na ścianie, uśmiechały się do niej — palącej w piecu i własnemi rękami gotującej strawę — rzewnem wspomnieniem lepszej przeszłości. Nie roztkliwiała się przecież widokiem ich pani Adela i rąk nie opuszczała, chyba późnym wieczorem lub wczesnym bardzo porankiem, gdy pan Wandalin i Rózia już lub jeszcze spali, a ona krzątając się po dwóch małych izdebkach i nad obiadem jutrzejszym mozolnie nieraz głowę łamiąc, przerywała sobie od czasu do czasu krzątaninę gospodarską i prozaiczną myśl o kawałku codziennego chleba, aby usiąść na parę minut, ze złożonemi na kolanach dłońmi, zamyśleć się głę-