lusz swój i widocznie zabierał się też ku wyjściu. Zatrzymał go przecież p. Wandalin.
— Mam z tobą do pomówienia, Pawełku, zaczął niepewnym głosem, siadaj no tu na fotelu koło mnie, pogawędzimy jeszcze chwilę...
Pawełek usiadł i z zajęciem oczekiwać się zdawał na zapowiedziane zwierzenia p. Wandalina. Były to przecież zwierzenia nie łatwe do wymówienia, p. Wandalin bowiem kręcił się dość długą chwilę na swej wązkiej, twardej kanapce, chrząkał, po stole pulchnemi palcami bębnił, ale nic nie mówił.
— No, zaczął nakoniec bardzo powoli i jakby namyślając się od czego zacząć, powiedz mi Pawełku, jak tam stoją teraz hrabiowie Pompalińscy?
Na pytanie to Pawełek zaśmiał się głośno.
— O! Szanowny Panie! zawołał, mogę panu zaręczyć, że hrabiowie Pompalińscy stoją bardzo prosto i twardy grunt pod nogami swemi mają. Wory złota są tym gruntem, a jakkolwiek hr. August trochę tam grzeszków ma na swej hipotece, to jednak przy pomocy starszego brata i widokach świetnego ożenienia się syna, z pewnością do końca świata nie upadnie ni razu.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.