kłe. Podobny kształt pleców gdyby wydarzył się wśród gminu, zostałby gminnie też nazwany garbem, tu jednak, proszę wierzyć, nie był on niczem innem jak lekką wypukłością pleców, kunsztownie zresztą okrywaną kamzutami i pelerynkami wszech rodzajów, bujnie koronkami oszywanemi. Z za kamzutów przecież i koronek, wyglądał zawsze bułkowato jakoś i nieco śpiczasto zuchwały ów wyskok buntowniczej natury, a w wielkiej, zbyt wielkiej nad nim blizkości, unosiła się podłużna głowa księżniczki z twarzą długą, kościstą, o czole nizkiem, nosie długim i grubym, ustach szerokich, policzkach wydatnych i cerze koloru paille. Nadmierna długość i niepospolita kościstość rąk młodej księżniczki, opierały się skutecznie wszelkim zmniejszyć je i wyrównać usiłującym przyrządom, jakoto: sutym koronkowym mankietom i niesłychanie ciasnym, paryzkim rękawiczkom. Były one zawsze i pomimo wszystko długie i kościste te biedne, książęce rączęta, tak długie i kościste, że gdyby nie były książęcemi, możnaby wziąść je śmiało za ręce, któremi odznaczają się zazwyczaj ludzie ułomni i garbaci, że jednak były one książęcemi, wyrażano się zwykle o nich: trochę za duże! tak jak i o całej postaci
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.