Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

kąś, tęsknoty pelną, a wszystkiemu co otaczało ją obojętną zadumą.
Księżna podniosła się z kanapy; konwersacya, czyli bigos, w którym tak szczególnie zmięszały się ze sobą: bale, toalety, nieszpory, kazania, l’abbé, Rzym i prawo matrymonialne, wyczerpanym snać już został. Po nowem i również serdecznem jak powyżej opisany uściśnieniu sobie białych dłoni, po kilku jeszcze czułych oświadczeniach się wzajemnych i dwóch pocałunkach udzielonych powietrzu, dwie damy rozłączyły się u drzwi bawialnego salonu.
Hrabina weszła do buduaru swego zamyślona głęboko.
— Muszę natychmiast pomówić z Mścisławem, rzekła do siebie, sposobność to jedyna... wyborna... powinien spiesznie ją pochwycić!..
— Czy hrabia mój syn jest u siebie? zapytała przywołanego dzwonkiem kamerdynera.
Odpowiedź była twierdzącą.
— Oznajm mię hrabiemu, synowi memu!
W parę minut po wydaniu rozkazu tego, hrabina owinęła się podaną jej przez pannę służącą wielką aksamitną mantylą i poważna, zamyślona