Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pracy, poprawił Pawełek.
— A więc niech sobie pracują, czyliż my przeszkadzamy komu pracować? I owszem, domy i rody takie jak nasz, prócz wielu innych i to jeszcze dobrodziejstwo rozlewają dokoła siebie, że żywią wielką ilość rozmaitych biedaków.
— Otóż właśnie chciałem ci hrabio podać sposobność przelania tego dobrodziejstwa i na nieszczęśliwą, a ze wszechmiar godną współczucia rodzinę.
— Dieu! co tu wyrazów! nieszczęśliwą... współczucia! Któż jest dziś szczęśliwym? mais où est Georges? vous m’embêtez mon cher, z tą jakąś twoją czułą historyą. Cóż mogę uczynić dla tych nieszczęśliwych?
— Możesz im hrabio dać miejsce w którym z majątków swych...
— Wszystkie zajęte, mon cher, wszystkie zajęte, ale dość już tego parceque cela m’em...
— Więc może rządcy domu hr. Światosława, tego co to przy ulicy X. Obecny rządca odprawia się za miesiąc.
— Hrabiego mego stryja, zaczął Mścisław, a więc dobrze. Ce n’est pas impossible. Ale dla czegóż mówisz o tem ze mną, nie z moim stryjem?