nym jegomościom, z których jeden wyglądał na urzędnika średniej wielkości, a drugi na miejskiego dandysa średniego tonu i wymówił przed nimi po cichu jego nazwisko. Dandys i urzędnik jednocześnie wzrok swój na twarz Pawełka przenieśli i długo, bardzo długo nań patrzyli.
— Drugą klasą podróżuje! zauważył zcicha urzędnik, jak to teraz panowie nasi umieją być oszczędnymi!
— Cóż ważnego! podróżowanie 2-gą klasą należy teraz do najlepszego tonu, odparł dandys, dając przez to do zrozumienia, że jeżeli on 2-gą klasą podróżuje, to widać że już taka moda nastała.
— Ciężkie czasy, panie dobrodzieju! zakończył obywatel z westchnieniem i po krótkiej rozmowie tej, wszyscy trzej znowu odwróciwszy głowy na Pawełka patrzyli.
Od tej już chwili, śmiało rzec można, że Pawełek podróżował niby książę udzielny otoczony dworskim swym orszakiem.
— Pan hrabia dokąd udawać się raczy? zagajał rozmowę obywatel.
— Wysiadam na stacyi Z.
— A to i ja także.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/180
Ta strona została uwierzytelniona.