W tym samym czasie na palcu Cecylii zjawił się niewielki pierścionek złoty, jednym tylko brylantem, niby bujną łzą przystrojony, z wyrytą pod spodem cyfrą: S. P. Byłżeby to pierścień zaręczynowy czy ślubny? Co pewna, to że Cecylia w dniu, w którym go poraz pierwszy na palec włożyła wyglądała dziwnie jakoś poważnie, wspaniale niemal, tak jak gdyby w głębokościach ducha swego, życie swe całe zaślubowała jednemu wyłącznie człowiekowi, jednemu ogromnemu, potężnemu uczuciu...
Dostojny rodzic młodego hrabiego, jak też i ambitna a energiczna jego rodzicielka, wiedzieli dobrze co się święciło tuż przed ich okiem, nie ukrywane zresztą, nietajone zbytecznie przez żadne z dwojga młodych ludzi. Nie brali tego przecież bardzo do serca. Uważali to ze strony syna swego za przyjemne passe—temps, nic więcej, za sposób zabijania nudów wiejskich, słowem, za mniej lub więcej godziwe lecz wcale nie szkodliwe — żarty. Wiedzieli przecież dobrze, w jakich niezłomnych zasadach wychowali syna swego, ufali bez granic jego charakterowi, jego dumie szlachetnej, jego rycerskiej dbałości o honor swój i rodu swego.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.