Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.

Nazajutrz po oświadczynach jenerała a w godzinę po długiej z opiekunką rozmowie, Cecylia wybiegła do parku, drżąca cała, blada śmiertelnie z ponurym ogniem w oczach. Nie szła lecz biegła. Przebiegła mnóstwo dróg i drożyn, pałającemi oczami rozglądając się w około, wyraźnie szukając kogoś, aż stanęła nagle jak przykuta do miejsca, o parę kroków od ogrodowej ławki, na której czytając książkę wpółleżał hr. Światosław. Ujrzawszy nadchodzącą, podniósł się lekko, opuścił w dół książkę i zdawał się czekać na to co mu powie.
Dziewczyna przestała drzeć, skrzyżowała ramiona na piersi i wlepiając wzrok w twarz kochanka wyrzekła prędko i głosem stłumionym.
— Światosławie! Jenerał Orczyński oświadczył się dziś o rękę moją. Ojciec twój i twoja matka, żądają odemnie jako dowodu wdzięczności dla nich, abym została jego żoną. Jakie jest o tem zdanie twoje, Światosławie?
Zaczynała mówić gwałtownie, gniewnie, tak jakby zapytanie to nie miało w ustach jej być niczem innem, jak gorzkiem, namiętnem, nienawistnem niemal szyderstwem, ale przy ostatnich