Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

i zaciętemi usty, ale ze spokojną, sztywną niemal postacią, składała rękę swą na pomarszczonej dłoni jenerała, a w chwilę potem przyjmowała od rozradowanego 70 letniego adonisa przebogate podarki w złocie, perłach i brylantach.
Światosława nie było już w pałacu. Śród nocy opuścił on dach rodzicielski, wyjechał do Francyi, do Paryża zkąd nie wrócił aż po trzech leciech, zkąd też dochodziły o nim do kraju wieści szczególne: że bywa na królewskich pokojach, że szalone zakłady stawia na wyścigach i bajeczne sumy płaci modnym metresom, że kocha się w pannie Mars, słynnej artystce, że w nim kochają się rożne wielkie damy, że słowem godnie podtrzymuje on sławę nowonarodzonego imienia swego i umiejętnie nad wywyższeniem jego pracuje. Pomimo wielkich szaleństw, których się dopuszczał, nie nadwerężył fortuny swej, owszem powiększyć ją zdołał. Powściągały go znać i rachować uczyły owe, tak możny wpływ nad nim mające, zasady. Pomimo mnóstwa romantycznych awantur, któremi się wsławił, nie ożenił się nigdy. Co odpychało go od ślubnego ołtarza?