Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

Jenerałowa nic zrazu nie odpowiedziała. Odwróciła od twarzy Pawełka oczy zielonkowate teraz a ostro połyskujące i utkwiła je w przeciwległej ścianie. Zarazem róg chustki trzymanej w ręku znikał coraz bardziej w jej ustach, a szczęki poruszały się żywo, gryząc i drąc haftowany batyst. Widać było, że myślała nad czemś pracowicie. Po dość długiej dopiero chwili i nawpół tylko z ust chustkę wyjmując, zawołała, a raczej zapiszczała nagle.
— Cóż, kochany waćpanie! sprzedajecie słyszałam Malewszczyznę.
— Malewszczyzna przypadła w udziale hr. Cezaremu, jak też i pięć innych folwarków. Ale rodzina młodego hrabiego mniema, że korzystniej dlań będzie daleko cały ten fundusz w ziemi posiadany spieniężyć...
— I któż to? któż tak mniema? Pan Światosław pewno?
— Hr. Światosław trzyma w swem ręku główny ster interesów rodzinnych...
— Naturalnie! naturalnie! bardzo pięknie! bardzo wspaniale! Sprzedajecie więc Malewszczyznę?..