sowy! na wystawę wieść, za biletami pokazywać...
Nagle pani Jenerałowa mówić przestała i dobrą już połowę chustki w usta wsunąwszy, a gryząc są i przeżuwając energiczniej jeszcze jak wprzódy, popadła w długie, głębokie zamyślenie. Ocknąwszy się z zamyślenia żywo bardzo zwróciła głowę ku siedzącej u okna pannie do towarzystwa.
— Niech panna idzie i każe mi obiad przynieść do mego pokoju! Niech panna powie Ambrożemu żeby posłał natychmiast konnego posłańca po Ickę Zelmowicza... żeby mnie tu za godzinę był i w moim pokoju stawił się. Niech panna brata potraktuje zaciereczką, którą gotują na obiad i niech panna do mego pokoju nie wchodzi dopóki nie zadzwonię...
Rzekłszy to wszystko, porwała się bardzo szybko i bardzo żwawo z kanapy, nie kiwnąwszy nawet głową Pawełkowi, drobnym kroczkiem przebiegła znaczną część wielkiego salonu i zniknęła za drzwiami przyległego pokoju. Gdy biegła, bombiasta liliowa jej suknia, mieniła się, fruwała i szeleściała, perły dzwoniły na chudej szyi, a nad głową, amarantowe piorko trzęsło się jak w febrze.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/223
Ta strona została uwierzytelniona.