— Dziękuję ci i za to, wyrzekł Paweł i z istotnem wzruszeniem, pocałował rękę siostry, która na żywy uścisk jego odpowiedziała lekkim bardzo zaledwie uściskiem.
Wychodząc z salonu, Pawełek spotkał się we drzwiach z Izraelitą, Ickiem Zelmanowiczem, słynnym podówczas w okolicy całej handlarzem majątków obywatelskich. Stręczył on właścicielom miejscowym, nabywców ze stron odległych przybywających, nabywcom właścicieli chętnych do pozbycia się swej własności. Brał na siebie przedwstępne kroki, ułatwiał zawieranie umów, usuwał trudności. Zarazem był on faktorem w innych jeszcze pomniejszych dziedzinach handlu, odwiecznym i domowym prawie tutunfackim jenerałowej, z ciałem i duszą usługom jej oddanym.
W długim chałacie, z czapką wyszarzaną w ręku, Icko Zelmanowicz głaszcząc długie rude pejsy, zwolna przeszedł salon a zatrzymując się w pobliżu drzwi sypialni jenerałowej, zapytał:
— Czy pani jenerałowa tam?
— Tam, odpowiedziała Leokadya głowy nie podnosząc.
— Czy mogę wejść?
— Możesz.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/232
Ta strona została uwierzytelniona.