Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/233

Ta strona została uwierzytelniona.

Izraelita bez najmniejszego szelestu, drzwi otworzył i również cicho zamknął je za sobą.
Wśród ciszy zupełnej, która wielki salon zaległa dochodził z przyległego pokoju piskliwy głosik jenerałowej wykrzykującej bardzo żywo i chichocącej tak jak chichotała ona zwykle wpółspazmatycznie, wpółzjadliwie. Od czasu do czasu basowym głosem odezwał się i Zelmanowicz zapytując lub odpowiadając. Rozprawa ta trwała dobrą godzinę, poczem otworzyły się znowu drzwi cichutko i Zelmanowicz ukazał się w progu sypialni.
— Icek! z głębi pokoju piskliwie a donośnie dźwięczał za odchodzącym głos jenerałowej; pamiętaj Icek! jeżeli mi ten interes urządzisz, będziesz notowany w moim testamencie!
Izraelita zgiął się w nizkim ukłonie i odszedł. W sypialni ozwał się silnie poruszony dzwonek. Leokadya wstała od krosien i niepospiesznym bynajmniej lecz powolnym i równym, jak zwykle krokiem, zmierzyła ku sypialni.
Sypialnia pani jenerałowej była bardzo do salonu podobną: wielką, wysoką, rażąco światłą i posępnie pustą komnatą. W głębi jej tylko istniał kącik bardziej nieco przytulony. Stała w nim kozetka wygodna przed nią czworokątny,